środa, 20 stycznia 2016

The Big Short

Kulisy światowego kryzysu ekonomicznego widziane oczami osób, którym udało się go przewidzieć.

Christian Bale jako doktor Mike Burry
Christian Bale zazwyczaj grywa świrów. Tak jest trochę i tym razem, chociaż doktor Mike Burry to po prostu genialny analityk, nieco autystyczny i nieprzystosowany do życia społecznego szef funduszu inwestycyjnego. Ale to właśnie on wpada na pomysł, aby przeanalizować obligacje bankowe oparte na kredytach hipotecznych (CDO) i zauważa, że w pozornie bezpiecznym i atrakcyjnym instrumencie finansowym kryje się mnóstwo niespłacalnych kredytów. Hossa na rynku nieruchomości trwa w najlepsze, nikt oprócz Burry’ego nie zagłębia się w skład obligacji, a banki zarabiają coraz więcej na obrocie nimi. Pęknięcie bańki inwestycyjnej jeszcze wtedy nie wydaje się możliwe. Przypadkowo na podobny trop wpada inwestor giełdowy Mark Baum, podjudzany przez wyrachowanego bankiera Jareda Venetta. Z boku śledzimy także dwa młode wilki, Charliego i Jamiego, próbujących wybić się na Wall Street, którzy obrali tę samą drogę, wspomagani przez starego wygę, Bena Rickerta, angażującego się wyłącznie w sprawy mogące wywołać u niego większe emocje niż uprawa nasion.

Czy można na tym zarobić? Można, a jakże, inwestując w tzw. CDSy, czyli ubezpieczenia niespłaconych kredytów, ale oczywiście oprócz bohaterów przedstawionej historii, nikt nie wierzy, że przyniesie to jakikolwiek zysk. Inwestorzy Burry’ego szaleją z niepokoju, targani chęcią szybkiego zarobku, bez wykładania grubych milionów na instrumenty, które według nich skazane są na niepowodzenie. My jednak, patrząc z perspektywy czasu,  już wiemy, że zysk jest pewny…

Nawet jeśli nie macie do czynienia z rynkiem finansowym na co dzień (ja nie mam), a przyczyny światowego kryzysu nadal wydają wam się nie do końca jasne, ten film je przybliża. Chociaż akcja toczy się bardzo wartko, a sceny przeplatają się jak w kalejdoskopie, twórcy „The Big Short” próbują wytłumaczyć zawiłości transakcji w sposób łopatologiczny i to kilkakrotnie – na ekranie pojawia się na przykład sam Anthony Bourdain porównując instrumenty finansowe do zupy ze średnio świeżego halibuta, czy ponętna blondynka w pianie, z kieliszkiem szampana w dłoni, tłumacząca własnym językiem sedno przeprowadzanych transakcji. Fabuła często przeskakuje z jednego wątku na inny, po drodze wtrącane są retrospekcje, a to z kolei miesza się z definicjami używanych określeń i skrótów finansowych, a także ze zdjęciami będącymi ilustracją współczesnego życia Amerykanów. Chwilami film staje się jazdą bez trzymanki, ale czy nie tak właśnie funkcjonuje Wall Street?

Zagadnienia przedstawione w filmie nie dotyczą jednak tylko ludzi z Wall Street, bo choć świat finansów i bankowości może różnić się detalami w poszczególnych krajach, to najczęściej opiera się na podobnych mechanizmach. Ktoś, kto umiał wyjść poza schemat pewnego podejścia do zarabiania pieniędzy i myśleć dalekowzrocznie, mógł naprawdę na kryzysie zbić małą fortunę. Wystarczyło przecież tylko starannie przeanalizować kredyty hipoteczne… Kiedy patrzymy na to dzisiaj, wydaje się aż niemożliwe, że wpadła na to zaledwie garstka ludzi. Dowody były wręcz „namacalne”, trzeba było wyłącznie zagłębić się w dane lub na własne oczy zobaczyć domy i osiedla, które stanowiły „zabezpieczenie” hipoteczne zaciągniętych zobowiązań. Zobowiązań nałożonych na ludzi nie mających na ogół choćby minimalnej zdolności kredytowej.

Ponieważ jest to film oparty na faktach, już na początku możemy – przynajmniej częściowo – przewidzieć zakończenie, a obserwując bohaterów wiemy, że postawili na właściwego konia. Mimo to, w miarę zbliżania się do finału, coś sobie uświadamiamy – ich wygrana, ich zysk, oznacza przegraną milionów ludzi. To nie tylko bankructwa banków i funduszy, to także prywatne ludzkie dramaty - bezrobocie, utrata domów i mieszkań, życie na skraju ubóstwa. Uświadamiają to sobie również bohaterowie, którzy będąc wygranymi, stają się niejako grabarzami dotychczas funkcjonującego systemu i zaczynają zastanawiać się nad własną moralnością. No, może nie wszyscy, niektórzy chcą po prostu zarobić.

The Big Short, reż. Adam McKay, wyst. Steve Carell, Christian Bale, Ryan Gosling, Brad Pitt, Marisa Tomei